sobota, 25 lutego 2017

an angel fell that day
...when love was raw and young




Isolde
Blackbourne


mie­szczę się
je­dynie w lichym słowie
co rani
i rozczula
jak ta stokrotka
którą ska­zano za delikatność

to tak jakby
moknąć w stru­gach deszczu
zapominając
że jest on dotykiem
i oczekiwaniem

tak
jakby
nie dos­trzec motyla
po­między uśmie­chem a spoj­rze­niem oczu
i poz­wo­lić mu wzbić się w powietrze

tak ideal­nie
mie­szczę
swoją kruchość w miejscu
gdzie
ser­ce zaprzecza
wszys­tkim rozumom

Czym ty jesteś, dziewczyno, jak nie lichym wspomnieniem tego kim miałaś się stać? Czy widzisz jak bardzo zboczyłaś ze ścieżki, którą dla ciebie obrali? Miała być tą idealną. Ty miałaś być idealna, a stoczyłaś się na samo dno.
Pamiętasz te czasy, kiedy byłaś zawsze tą grzeczną i wzorową uczennicą? Nie sprawiałaś nigdy problemu ani w domu, ani w szkole. Słuchałaś się rodziców niczym aniołek. Co prawda byłaś nieco samotna, bo nikt nie chciał się z tobą zaprzyjaźnić, ale twój brat był przy tobie zawsze, nieprawdaż? Tak, tylko na niego mogłaś liczyć w każdej chwili. To właśnie on był, jest i będzie twoim najlepszym przyjacielem.
Minęło już dobre parę lat, prawda? W tym czasie wiele się wydarzyło. Rodzice tak bardzo pragnęli, abyś została ich wymarzoną humanistką. Nie bez powodu otrzymałaś imię rodem ze średniowiecznego romansu rycerskiego, który twoja mama tak uwielbia. Nikogo nie obchodziło, że wcale nie interesują cię te sfery nauki. Lubisz czasem sięgnąć po dobrą lekturę, ale nie jesteś molem książkowym. Zwłaszcza w przypadku utworów wywodzących się sprzed trwającej ery współczesnej. Mimo to, Dzieje Tristana i Izoldy jednak przypadły ci do gustu.
Pamiętasz jak zawsze kochałaś mamusię i tatusia, będąc małym brzdącem? Twoja rodzinka była dla ciebie całym światem. Nie istniało nic poza nią, dlatego nigdy nie przejmowałaś się brakiem znajomych. Dostawałaś wszystko co chciałaś, byłaś rozpieszczana. Wystarczyło, że przynosiłaś im same piątki i szóstki ze szkoły. Zawsze byłaś tą z nieskazitelną średnią, wzorowym zachowaniem... ale to było lata temu. Pamiętasz jakby to było wczoraj ten dzień, kiedy zapłakana przyniosłaś do domu swoją pierwszą w życiu jedynkę. Byłaś na tyle naiwna, aby wierzyć, że rodzice tylko cię przytulą i zaczną pocieszać, ale tego dnia ujrzałaś na własne oczy gniew ojca, po raz pierwszy skierowany na ciebie. Wiedziałaś od początku, że jest człowiekiem nerwowym, ale byłaś jeszcze zbyt młoda i niewinna, aby pomyśleć, że blizny i siniaki na ciele mamy powstawały z jego ręki. To ona cię osłoniła i przyjęła cios, tak jak zawsze dotąd, a ty mogłaś tylko uciec i płakać w koszulkę brata.
Od tamtej pory spędzałaś jeszcze więcej na nauce, ale brat po dłuższym czasie przemówił ci do rozsądku. Nie mogłaś przecież wiecznie wegetować w swoich czterech ścianach i uczyć się w kółko, nie mogłaś uciec od problemów domowych, które istniały czy tego chciałaś, czy nie. Wtedy, dzień po dniu, zaczęłaś postrzegać wszystko inaczej. Czułaś się, jakby coś odblokowało ci się w umyśle. Tak jakby opadła jakaś bariera odcinająca cię od całego świata. Wiedziałaś już, że nie możesz nigdzie uciekać, chować się, dlatego przestałaś być tym perfekcyjnym dzieckiem, przestałaś się starać, za to postanowiłaś stać się silna, zamarzyłaś o zabraniu brata i ucieczce z domu. Powtarzałaś sobie, że nie możesz płakać, musisz walczyć, aż nie osiągniesz obranego celu i tak pozostało dotąd. Przestałaś chować się za maminą spódnicą, zaczęłaś przyjmować ciosy na siebie, osłaniać ją, nieważne jak protestowała. Czułaś potrzebę chronienia ukochanej matki, chronienia wszystkich wokoło przed tym wariatem, z którego nie chciała zrezygnować i nie tylko przed nim. Znałaś swojego brata jak nikt inny i wiedziałaś o jego problemach. Skrzętnie ukrywałaś blizny pod toną makijażu i tylko w ostateczności używałaś bandaży, opatrunków i praktykowałaś prowizoryczne opatrywanie ran, tłumacząc to innym rozmaitymi nieszczęśliwymi wypadkami. Każdy wierzył w to, że jesteś po prostu zwykłą niezdarą, nawet starałaś się tak zachowywać, coby zachować pozory.
Widzisz, stałaś się czymś zupełnie innym niż powinnaś, po raz pierwszy poczułaś gryzący smak tytoniu w gardle, otoczyłaś się nieciekawym towarzystwem i z tej cichej szarej myszki stopniowo przeistoczyłaś się w zupełne przeciwieństwo. Niektórzy stwierdziliby, że zrobiła się niezła szmata z ciebie, ale to tylko zewnętrzna maska, bo wewnątrz nadal powtarzasz sobie jak mantrę, że musisz być silna i nigdy jeszcze nie odmówiłaś pomocy, kiedy o nią prosili. Stawałaś w obronie słabszych, a zwłaszcza ukochałaś sobie zwierzęta, których widok rozczulał cię jak nigdy nic. Nie wiesz nawet kim naprawdę jesteś, dziewczyno, chociaż już tyle czasu próbujesz odnaleźć siebie, ale nie potrafisz. Umiesz tylko ukrywać ból za szerokim uśmiechem, czego nauczyłaś się przez te ostatnie lata. Twoją twarz rozjaśnia uśmiech przy każdym ciosie, chociaż w oczach stają ci łzy, ale zbyt dobrze rozumiesz swojego braciszka i zbyt mocno go kochasz. Dlatego musisz być silna.
klasa IV
cheerleaderka
fizyka
geografia
modelka

niedziela, 5 lutego 2017

lets get this money babe, we can fall in love later

Hey, momma
Look at me
I'm on my way to the Promised Land

Daisy
Karlberg
❋ IV klasa - 29/04 - byk - język hiszpański - fizyka ❋
Ciągnie ją tylko tam, gdzie jest głośno albo tam, gdzie pachnie tamales. Och cholera, zdecydowanie nie ma nic lepszego od tego nadziewanego ciasta. I Highway to Hell lecącego ze starego magnetofonu, który przeżył w życiu więcej niż ona sama. Prawdopodobnie wpadła na nią już masa skarg o naruszanie ciszy nocnej. Zdążyła też połamać wszystkie paznokcie wystukując ulubione kawałki na szkolnej ławce. Uwielbia smak owocowych szminek i Jacka Danielsa. Oddana miłośniczka ostrych przypraw. Dzień zawsze rozpoczyna mocną, czarną kawą. Cholera. Nie. Mów. Do. Mnie. Teraz. Nie piłam jeszcze nic rano. Ma zadziorny uśmiech, a jej śmiech brzmi jak mocne szarpanie strun gitary. Chowa się w dużych bluzach o szalonych nadrukach. Wiecznie jest cała obklejona plastrami i jest częstym gościem w gabinecie pielęgniarki. Zdarza jej się przeklinać po hiszpańsku. I kocha słowo chica. Och, chica. Ciągle przygryza dolną wargę i mocno odchyla głowę, kiedy znowu wybucha śmiechem. Nigdy nie odmówi nawet najgłupszemu zakładowi. Nie odmówi również tańca. Jej matka jest Meksykanką, a ojciec Amerykaninem. Uwielbia się droczyć i robić innym na złość. Ma kompletnie niepotrzebną zdolność do ciągłego wpadania w kłopoty. Jeśli czegoś chce, to po prostu to bierze. Nie potrafi znieść niesprawiedliwości i zawsze bierze na barki więcej niż może unieść. Ciężko oprzeć się jej wrodzonemu urokowi i niesamowitej stanowczości. Dorabia jako Ring Girl i czasami jako pomoc na kuchni w jednym z barów. Bardzo mocno tęskni. Jest jak kot, ale drapieżny, mocno drapieżny, który chodzi własnymi ścieżkami i od czasu do czasu może podrapać. Całkiem srodze podrapać.
❋ odautorsko